sobota, 1 grudnia 2012

48 godzin - rozdział 6


Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Liczba słów: 1321
Tłumaczka: NiQusia
Beta: Nat


            W południe następnego dnia obudziły mnie odgłosy stukających o siebie szklanek. Rozglądnąłem się po twarzach towarzyszy ze zmarszczonymi brwiami. Zmiana strefy czasowej i strach znacznie na nas wpłynęły, nikt nie mógł oprzeć się zmęczeniu.
 - Co oni tam wyprawiają? – wymamrotał Sehun, przewracając się na drugi bok.
 - Może ktoś przyszedł nas uratować – zamknąłem oczy i zmarszczyłem brwi. – Prawda wyszła na jaw, a na zewnątrz czeka policja.
 - Oczywiście, tak byłoby najlepiej, ale… - zaczął Kyungsoo, – ale nie sądzisz, że przyszli trochę za późno?
 - Wyjdę zobaczyć – zaoferował Baekhyun, przecierając oczy. Gdy tylko skierował się w stronę drzwi, pokonałem zmęczenie i stanąłem na równe nogi.
 - Pójdę z tobą – zaoferowałem.
            Ku naszemu rozczarowaniu w salonie nie zastaliśmy policji; to Chanyeol i Luhan pieczołowicie rozkładali puste kieliszki na niewielkim stoliku. Jongin i Zitao siedzieli na sofie, a w ich rękach znajdowały się po trzy butelki wódki i tequili.
 - Chciało nam się pić, znaleźliśmy kilka butelek alkoholu, wypijmy je razem – przywitali nas tymi słowami.
            Na stoliku narysowany był czarny skorpion. Gdy go zobaczyłem, moje serce zaczęło szybciej bić.
 - Kto to narysował? – spytał nagle Baekhyun.
 - Ja – odpowiedział Chanyeol. – Długo na was czekaliśmy, nudziłem się, więc go narysowałem.
 - Aż tak bardzo tęskniłeś za Krisem…? – Baekhyun podszedł do Chanyeola i lekko go pchnął. Potarł oczy, odwrócił się na pięcie i poszedł do sypialni. Zapukał w drzwi i krzyknął – Wstawać! Będziemy pić wódkę!
            Przyjrzałem się namalowanemu na blacie skorpionowi, a moje serce raz jeszcze zabiło szybciej. Po mojej pamięci krążyło jakieś wspomnienie, ale nie byłem pewien czy przypadkiem nie było snem.
            Niecałe dwie minuty później Sehun powoli wyłonił się z sypialni.
 - Jaki alkohol…? – dziwnie spojrzał na rząd pustych kieliszków.
 - W całym domu nie ma ani kropli wody, ale na drugim piętrze znaleźliśmy kilka butelek… - Chanyeol otworzył wódkę i powoli zaczął napełniać kolejne kieliszki. – Chociaż nie będziemy po tym w najlepszym stanie… na pewno lepsze to niż śmierć z pragnienia – spojrzał na mnie oraz Sehuna i gestem zaprosił do picia.
            Zitao poszedł do stolika i chwycił pierwszy kieliszek od krawędzi. Kolejne dwa wzięli Jongin i Luhan, który następnie pchnął w moim kierunku kolejną szklankę i zaczął się we mnie intensywnie wpatrywać. Sehun też wyciągnął rękę ale zanim chwycił kieliszek, Chanyeol zabrał go dla siebie i chłopak musiał zadowolić się stojącym obok.
 - Ach… no naprawdę… - Chanyeol poklepał się brzuchu i odłożył kieliszek na swoje miejsce. – Najpierw muszę coś załatwić – powiedział i poszedł do toalety.
 - Ech… Kyungsoo i Yixing wciąż nie wstają… - westchnął po chwili Baekhyun podchodząc do stołu, a tuż za nim kroczył wracający z łazienki Chanyeol. Ich spojrzenia się spotkały i po chwili wahania Baekhyun chwycił jedną ze szklanek, a Chanyeol poszedł w jego ślady. Jednak zauważyłem, że kieliszek, który wybrał, nie był tym samym, który zabrał Sehunowi.
 - Kyungsoo! – krzyknął Jongin. – Wstawaj!
            Luhan bez wahania poszedł do naszej sypialni i wyciągnął z niej Yixinga niemal siłą.
            Na stole zostały już tylko dwa kieliszki. Yixing przetarł oczy i podszedł do nas. Zitao nagle chwycił jeden kieliszek i podał go zaspanemu chłopakowi.
            Kyungsoo, który przyszedł kilka chwil później chwycił ostatni kieliszek ze stołu.
            Zauważyłem, że miny Chanyeola i Kaia były trochę dziwne, a gdy Kyungsoo chwycił kieliszek i zaczął pić, dziwna atmosfera tylko się nasiliła. Zwłaszcza Chanyeol zachowywał się dziwnie, gdy podszedł do Kyungsoo. Jego twarz była blada i uważnie obserwował każdy ruch chłopaka, nalegając nawet by ten usiadł.
            Wszystko się wyjaśniło, gdy Kyungsoo nagle zwinął się na kanapie w kłębek, chwycił za pierś, zaczął sapać, a na jego twarzy wymalował się straszliwy ból. Chanyeol wydawał się być zaskoczony, gdy ukląkł przy kanapie i ręką zaczął odgarniać włosy ze spoconego czoła chłopaka. Jongin nagle pociągnął Kyungsoo do pozycji siedzącej i zaczął krzyczeć:
 - Wyrzygaj to! Natychmiast wyrzygaj!
 - Co się dzieje? – odciągnąłem Chanyeola od kanapy.
 - Moje serce boli… nie mogę oddychać… - Kyungsoo złapał się za pierś, oddychając coraz szybciej.
 - Jest uczulony na alkohol? – spytał Yixing Sehuna.
 - Nie, piliśmy już kiedyś razem, ma naprawdę mocną głowę… - Sehun zaczął panikować i rozglądać się po wszystkich w pokoju.
 - Trzymaj się… walcz… - chlipał Chanyeol, trzymając Kyungsoo w ramionach. – Przepraszam… wybacz mi…
            Chłopak powoli przestawał się ruszać, a kilka minut później zamarł kompletnie. Chanyeol patrzył pustym wzrokiem na przyjaciela, którego trzymał w ramionach i nie miał nawet odwagi sprawić czy wciąż oddychał.
 - Nie żyje – Zitao przyłożył rękę do jego nosa, sprawdzając oddech, a potem spojrzał na Chanyeola.
            Przez te kilka sekund w pokoju panowała zupełna cisza, mogę się założyć, że w naszych głowach krążyły tysiące pytań.
 - Co dodaliście do wódki? – spytałem Chanyeola.
            Całkowicie mnie zignorował i wciąż tulił Kyungsoo do swojej piersi. Chyba jeszcze do niego nie docierało co się stało.
            Jongin zaczął powoli dochodzić do siebie, stanął przed Zitao, podniósł głowę i powoli wycedził:
 - Oszukiwałeś.
            Co mnie zaskoczyło, Zitao nawet się nie bronił. Włożył ręce do kieszeni i odwrócił wzrok.
 - Jeśli tak chciałeś rozegrać tę grę – kontynuował Jongin, - to gadanie o równych szansach było gówno warte, co nie, pando? – pchnął chłopaka prosto w pierś.
            Zitao zagryzł wargę i nic nie odpowiedział, co zupełnie nie zgadzało się z wybuchowym chłopakiem, którego znałem.
 - Panda jak zwykle pozwoliła drugiej pandzie przeżyć, tylko głupie pingwiny dały się zwieść - Jongin zaśmiał się gorzko.
 - Co za absurd – wtrącił się Luhan. – Kto pierwszy zaczął oszukiwać? Gdybyśmy wszyscy grali fair, to Sehun leżałby tu martwy.
            Przyglądałem im się, jakbym oglądał ciekawy show.
            Sehun spuścił głowę, z jego twarzy nie mogłem nic wyczytać. Przyglądał się swojemu kieliszkowi, który trzymał w ręce. Zamknąłem oczy i nagle poczułem zmęczenie i obrzydzenie. Może to skutki picia alkoholu na pusty żołądek. Skorpion namalowany na stoliku w ciszy potrząsł swoim trującym ogonem.
            Nie pamiętam co zrobili z ciałem Kyungsoo, nie przypominam sobie też kłótni, które bez wątpienia się toczyły. Pamiętam tylko jak Yixing westchnął cicho, opierając się o mnie.
 - Żądło na ogonie skorpiona jest trujące, prawda? – spytał.
 - Nie wiem – tylko tyle byłem w stanie odpowiedzieć.
            Znów na mnie spojrzał i podszedł do stolika. Na ogonie namalowanego skorpiona postawił swój kieliszek, powoli go obracając. Co za idealne zgranie, idealne oznaczenie.
            Sehun naglę się zgarbił. Nie odłożył jeszcze swojego kieliszka.
 - Kogo chcieli zabić? – spytał.
            To było bardzo dobre pytanie. Może sami tego nie uzgodnili? Moje przemyślenia przerwał odgłos przedmiotu uderzającego o ziemię, który dobiegał z drugiego piętra.
 - Powiedziałem, że nie znam efektów ubocznych zażycia tych pigułek na serce – usłyszałem głos, należący do Luhana.
 - To była cała butelka! Mogłeś się domyśleć jakie będą efekty! – krzyczał Chanyeol.
 - Kurwa, zachowujesz się jakbyś się na to nie godził… - przeklął Zitao po chińsku.
 - Co mówisz?! Używaj koreańskiego! – tym razem to Jongin uniósł głos, czemu towarzyszył odgłos przestawianego stołu.
 - Mówię, że wszyscy się na to zgodziliśmy! Więc z czym macie teraz problem?!
 - Zgodziłem się na dwie tabletki! Nie całą butelkę! – głęboki głos Chanyeola wyróżniał się na tle innych. – Zgodziłem się, że mają stracić przytomność, żeby nie byli w stanie nas zaatakować… - reszta zdania została zagłuszona przez żywą kłótnię, która wybuchła między Jonginem i Zitao.
            Chwilę później usłyszałem jak ciężkie przedmioty uderzają o ziemię. Zbliżyłem się o kilka kroków w stronę schodów. Zobaczyłem jak Jongin trzyma Luhana za szyję i przygważdża do ściany.
 - Zapamiętaj jedno… to ty zabiłeś Do Kyungsoo i Kim Junmyeona – twarz Jongina była czerwona ze złości. Odrzucił Luhana, który bez słowa spuścił wzrok na ziemię.
 - Co ty, kurwa, wygadujesz? – przerwał mu Zitao, odciągając Jongina i rzucając go na ziemię. – Co niby Luhan ma wspólnego ze śmiercią Kim Junmyeona?!
 - Junmyeon mu powiedział! Tylko jemu! – Jongin podniósł się z ziemi, krzycząc na Zitao, a po jego policzkach płynęły łzy.
 - Wystarczy! – krzyknął Luhan poprawiając swój kołnierzyk. – Prędzej czy później ktoś musiał zginąć.
            Przez dwie sekundy zapadła całkowita cisza. Park Chanyeol spojrzał na Luhana ze złością.
 - Tak, już prawdopodobnie zaplanowałeś sobie w jakiej kolejności zginiemy, prawda? Który jestem w kolejce?
 - Przeceniasz mnie – odpowiedział Luhan. – Ale jeśli dalej będziesz się za tak zachowywać, gwarantuję ci, że zginiesz przede mną. 

15 komentarzy:

  1. Aua... Aua... to mi tak bardzo mindfucki czyni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, połknęłam już tyle rozdziałów i aż dziwię się, że to czytam... To na swój sposób dobre, ale takie tragiczne, że mnie to przeraża >.<
    Z niecierpliwością czekam na new ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Awards :)
    Szczegóły ----> http://k-popowe-scenariusze.blogspot.com/2012/12/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cię, że tłumaczysz to wszystko na język polski. Nominowałam Cię do Liebster Award . Szczegóły na moim blogu http://exo-what-is-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :) nominowałam Twój blog do Liebster Awards... Adres mojego bloga, gdzie znajdziesz pytania to: http://azjatyckieserce.blogspot.com/ ... Przeczytałam te rozdziały w godzinę i nie mogę się doczekać nowych ^.^ Z języka angielskiego pewnie mało bym zrozumiała, także jestem pełna podziwu dla twojej osoby :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Umieram. Na każdym rozdziale mam takiego mindfucka, że słów brakuje. To wciąga, zbyt wciąga. I z takimi wielkimi ślepiami czekam na nowe rozdziały~ Powodzenia w dalszym tłumaczeniu i Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  7. nie mogę się doczekać na dalsze części.

    OdpowiedzUsuń
  8. Łooo no też Cię podziwiam za to, że tłumaczysz. Uwielbiam to po prostu ! Czekam na dalszy ciąg wydarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hontou ni arigatou za tłumaczenie tego ^ ^ należą ci się ogromne brawa, poza tym, dzięki temu mogłam (choć w części) poczytać jednego z lepszych fanficków jakie do tej pory widziałam. Powodzenia w dalszym tłumaczeniu~!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pożarłam te rozdziały i nie mogę się doczekać kolejnej części. Wciąga! Mocno!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu nie tłumaczysz dalej? :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Będziesz jeszcze dodawać nowości? T_T
    Bom spragnieni :D

    OdpowiedzUsuń
  13. bosze czytanie tego w nocy jest ZŁE QQ moja psychika TT
    kurde wae morderstwa kurde D:
    bardzo dziękuję za tłumaczenie, ale liczę, że będziesz dalej tłumaczyć bo taka osoba jak ja, ktora nie zna angielskiego byłaby bardzo wdzięczna! :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, chciałam napisać ,że ja zaczęłam kontynuować to ff :3
    Zapraszam :)

    http://48-godzin-z-exo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcialam zaczać czytać twojego bloga ale nie moge na niego wejść bo mi sie pokazuje ze "blog jest dostepny tylko dla zaproszonych użytkownikow" a ja nie zostalam zaproszona. :(

      Usuń