piątek, 9 listopada 2012

48 godzin - 4 rozdział



Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Liczba słów: 1952
Tłumaczka: NiQusia
Beta: Nat




            Muszę przyznać, że to jedna z niewielu zemst na jakie sobie pozwoliłem. Jednak była to najgorsza z możliwych decyzji, bo już po chwili jej pożałowałem.
 - Zitao – powiedział Luhan, spuszczając głowę.
            Zitao zamarł na dwie sekundy, a potem zerwał się na równe nogi. – Niech cię szlag, Luhan! Dlaczego to na mnie wyładowujesz swoją złość?!
 - Nie wyładowuję na tobie swojej złości – cała ich rozmowa toczyła się po chińsku, a wszyscy obecni obserwowali tę wymianę zdań, próbując rozszyfrować znaczenie wypowiadanych słów. Widocznie nie było to zbyt trudne, bo odkąd Jongin wybrał Luhana, buzia Chanyeola była otwarta ze zdziwienia.
            Luhan poniósł głowę i spojrzał na Zitao.
 - Mam powody, by cię wybrać.
 - Nie dołączę do was! – twarz Zitao stała się czerwona ze złości.
 - Myślisz, że możesz robić co ci się podoba? Niech cię szlag, nie gram w tę grę! – Luhan był wzburzony, co kłóciło się z Luhanem, którego wszyscy znali. Jego głos zmieszał się z krzykami Zitao. Koreańscy członkowie patrzyli przerażeni na kłótnię między tą dwójką. Kyungsoo cicho spytał Junmyeona o powód kłótni, ale ten jedynie go odsunął jak najdalej od Zitao. Baekhyun zacisnął oczy, z których miały po chwili polecieć łzy. Chanyeol zmarszczył brwi, patrząc na Baekhyuna. Prawdopodobnie żałował, że nie wybrał go jako pierwszego, co doprowadziło do sytuacji, której nikt nie mógł się spodziewać.
 - Luhan… - zawołał cicho Yixing, przez co Luhan szybko skończył kłótnię. Zitao spojrzał na mnie, jakby oczekiwał tego, co powiem.
            Drużyna z Zitao prawdopodobnie wygra – pomyślałem i westchnąłem cicho. Myślę, że sam Zitao podzielał moje zdanie.
 - Skoro ktoś cię wybrał, idź – powiedziałem chłodno po koreańsku. – Życie ci niemiłe?
            Zitao spojrzał na mnie zaczerwionymi oczami. Widziałem, że reszta członków czuła się nieswojo. Ale to nic, zawsze potrafiłem zignorować taką atmosferę.
            Jednak Zitao skierował się w moją stronę. – Przemyślałeś to dobrze?
 - Tu nie ma o czym myśleć – spuściłem głowę, by uniknąć kontaktu wzrokowego. Na jego pytanie zadane po chińsku odpowiedziałem po koreańsku. – Nie powinieneś być do mnie aż tak przywiązany. Będę dla ciebie tylko ciężarem.
            Minęła długa chwila, a Zitao nie odezwał się ani słowem. Być może zraniło go to, co powiedziałem, a może to wina mojej miny, która sugerowała by nie zawracał mi głowy?
 - To prawda czy kłamstwo? – głupi dzieciak wziął to na poważnie. Cholera, zganiłem sam siebie za wyolbrzymienie problemu.
 - Nie jestem osobą, która kłamie – odpowiedziałem krótko.
 - Przejdę do tamtej drużyny, chcę tylko wiedzieć czy to kłamstwo czy prawda – zmrużył zaczerwienione oczy. Znam go na tyle dobrze, że wiem, że za chwilę po jego policzkach będą płynąć łzy.
            Poniosłem głowę i uważnie się mu przyjrzałem, a następnie skierowałem wzrok ku stoperowi.
 - Przez ciebie straciliśmy już wiele cennego czasu.
 - A na co ci ten czas?! – tak jak myślałem, zaczął płakać. – Żeby zabijać?! – krzyknął na mnie. Chanyeol złapał go natychmiast od tyłu i zaczął mówić uspokajającym tonem. Luhan i Sehun bez słowa wbili wzrok w ziemię. Spokojnie wytarłem ślinę Zitao z twarzy.
            Gdy patrzyłem jak go zaciągają do swojej grupy, rzuciłem do Sehuna „Jesteś następny” i skupiłem wzrok na pierścieniu wokół szyi Zitao. Na szczęście nic się nie wydarzyło.
            Sehun powoli podniósł głowę, jakby dopiero wybudził się ze snu. Wyglądał jakby nie miał pojęcia co robić i spojrzał na mnie, szukając pomocy.
 - Twoja kolej. Musisz kogoś wybrać – wytłumaczyłem spokojnie.
            Ponownie podniósł głowę i obejrzał tych, którzy nie zostali jeszcze wybrani – Baekhyun, Junmyeon i Kyungsoo. Następnie spojrzał na Luhana i Chanyeola, którzy ustawili się pod ścianą na drugim końcu salonu.
 - Co się stanie, gdy już kogoś wybiorę?
            Wszyscy zamilkli na dwie sekundy, jedyne co słyszałem to tykający zegar.
            Nikt nie odpowiedział na jego pytanie.
            Sehun zachowywał się jakby był otępiały. Po chwili zaśmiał się.
 - No cóż, jakie to ma znaczenie? – spytał.
            Chanyeol i Jongin wymienili spojrzenia, Yixing mimowolnie na mnie spojrzał, a ja jedynie popatrzyłem na swoje buty, myśląc jak „dobrą” decyzję podjąłem.
 - Sehun… musisz kogoś wybrać… - powiedział przestraszony Chanyeol.
            Chłopak ponownie spuścił głowę, nie mówiąc ani słowa.
 - Jeśli ty kogoś nie wybierzesz, my to zrobimy – odparł Luhan.
 - Baekhyun – zapiszczał Sehun, gdy głos Luhana ucichł. Widziałem jak Chanyeol zamyka oczy, zgina się w pół i podtrzymuje ciało, kładąc ręce na kolanach. Jego włosy były w okropnym stanie. Jongin złapał się za głowę, jakby poczuł, że nagle pali go wrzątek. Po chwili odwrócił się od nas plecami.
            Baekhyun stanął przy Sehunie. Zobaczyłem jak przymyka oczy. Yixing znów na mnie spojrzał, ale nie mogłem odczytać jego spojrzenia. Prawdopodobnie żałował, że mnie wybrał.
 - Twoja kolej – powiedziałem do Zitao. Jego oczy były puste, a ja wiedziałem, że postanowił się nie przejmować moją osobą. Kyungsoo i Junmyeon spojrzeli na siebie bezsilnie i zaczęli szeptać.
 - To nie ma znaczenia – Junmyeon zaśmiał się sztucznie. – Przecież to wcale nie czyni nas wrogami, po prostu obmyślimy inne wyjście – wyjaśnił. – Ponieważ Kris jest w tej grupie, ja dołączę do Chanyeola – odwrócił się w moją stronę, czekając na poparcie.
 - Oczywiście, nie ma problemu – natychmiast pokiwałem głową, na co Junmyeon skierował się ku Zitao, a Kyungsoo stanął przy Baekhyunie.
            Na zielonym i niebieskim dywanie stało po pięć osób. Spojrzałem w stronę Luhana oraz Zitao. Poczułem nagłą falę emocji, więc natychmiast spuściłem głowę, mając nadzieję, że nikt nie dostrzegł co się ze mną dzieje.
            Luhan wbił wzrok w ziemię, prawdopodobnie nie mógł wytrzymać oskarżycielskich spojrzeń Yixinga i Sehuna. Zitao patrzył w stronę wyjścia zaczerwionymi oczami. Pewnie myślał, że jeśli uda mu się wydostać przez drzwi prowadzące na zewnątrz, nigdy więcej o mnie nawet nie pomyśli.
            Jednak Zitao, jeśli uda ci się wydostać przez te drzwi, będziesz w stanie mi wybaczyć.
            To chyba tyle. Niewiele więcej pamiętam… możliwe, że Yixing podszedł do Luhana, by poklepać go po ramieniu, a Chanyeol, Jongin i Baekhyun się ściskali. Junmyeon siedział w kącie zamyślony, a Sehun kucnął przy ścianie, jakby myślami był w zupełnie innym miejscu. Luhan to zauważył, ale nigdy do niego nie podszedł.
            Gdybym wiedział, że tylko ja przeżyję, by o tym pamiętać, otworzyłbym szeroko oczy i starał się zarejestrować każdy najmniejszy szczegół. Zapłaciłbym każdą cenę, by móc cofnąć czas do tego momentu.
            Drużyna Jongina i Chanyeola zajęła drugie piętro, więc my musieliśmy zostać na pierwszym. Chociaż była tu jedynie jedna sypialnia, mieliśmy również osobną łazienkę i kuchnię. Oczywistym było, że w tej sytuacji nikt nie uśnie.
            Mieliśmy większe problemy – brak wody. Nigdzie nie udało się znaleźć wody zdatnej do picia. Nawet tę z toalety wymieszano ze środkami czystości, przez co była niebieska i spieniona. Na szczęście w lodówce znaleźliśmy wystarczającą liczbę kanapek, by wykarmić nas wszystkich przez dwa dni.
            Oczywiście nie wiedzieliśmy co druga grupa znalazła piętro wyżej. Chociaż nie wyznaczyliśmy dokładnych granic, nachodzenie ich nie było najmądrzejszym posunięciem. Jeśli w całym domu była tylko jedna kuchnia, to mieliśmy duże szczęście. Dzielenie się jedzeniem było dla nas naturalne, ale teraz… nie byłem taki pewny.
            Półtorej godziny po północy cała nasza piątka leżała albo siedziała w sypialni, nie większej niż 20 metrów kwadratowych. Wiem, że wszyscy byliśmy skrajnie zmęczeni, ale nikt nie chciał iść spać.
 - Powinniśmy coś robić? – spytał nagle Kyungsoo.
 - Nie – odpowiedziałem.
 - Więc dlaczego zasugerowałeś żebyśmy się podzielili na grupy?
            Nie odezwałem się słowem. To Baekhyun pociągnął go za rękaw, by zwrócić jego uwagę.
 - To Junmyeon o tym zadecydował – powiedział cicho.
 - Nie – Kyungsoo wbił wzrok w ziemię. – On to zaproponował, Junmyeon tylko się zgodził.
            Wiedziałem, że to przeze mnie się podzieliliśmy. Mogłem się spodziewać, że prędzej czy później ktoś to wytknie.
 - Po co to teraz roztrząsacie? – Sehun przewrócił oczami. – Jeśli mieliście inne zdanie, trzeba było zareagować wcześniej.
 - Ty w ogóle nie miałeś zdania, a ja nie odważyłem się powiedzieć mojego – Kyungsoo zmierzył Sehuna wzrokiem.
 - Moglibyście przestać się kłócić…? – wtrącił się Yixing. – Już i tak jest źle, nie powinniśmy się spierać, jesteśmy w tej samej drużynie.
 - To ty jesteś liderem, będziemy cię słuchać – odparł Kyungsoo, patrząc na Yixinga.
 - Słuchać mnie? – Yixing uśmiechnął się sztucznie. – Po prostu stałem najbliżej drzwi.
            Sehun spojrzał na Yixinga, a następnie na mnie.
 - Mi to obojętne.
            Baekhyun schował się za Sehunem i oparł o ramę łóżka.
 - Kris jest najstarszy i był liderem M naprawdę długo. To jego powinniśmy słuchać – powiedział. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Prawdę mówiąc ta opcja w ogóle mi nie odpowiadała.
            Ale Yixing poklepał mnie po ramieniu. Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem jego poczochrane włosy i spojrzenie, które mówiło, że czeka aż się odezwę. Poczułem się jakby osoba, której ufam założyła mi opaskę na oczy, zaprowadziła na krawędź klifu i powiedziała głosem pełnym ekscytacji „Otwieraj drzwi, jesteśmy w domu”.
            Spojrzałem na resztę.
 - Tak dużo czasu minęło od naszego debiutu. Chociaż nie zostało nam dużo czasu, wciąż możemy współpracować, tak jak robiliśmy to do tej pory – wyjaśniłem.
 - W przeszłości współpracowaliśmy dla sławy, ale teraz… gdy chodzi o nasze przetrwanie, musimy się wykazać większą siłą woli – dodałem z uśmiechem.
 - Widzę, że twoje parcie na szkło było naprawdę ogromne – Sehun przyjrzał mi się uważnie. – Tak bardzo upubliczniałeś bliskie relacje Duizhanga z innymi członkami zespołu.
 - Rzadko pokazuję jak bliscy są mi inni – odpowiedziałem po chwili.
 - Och, naprawdę? – wyczułem w jego tonie agresję.
            Wyprostowałem się.
 - Przyznaję, czasami tak się zdarzało. Ale czy ty – uśmiechnąłem się do niego, - jesteś osobą, która powinna mi to wypominać? Czy naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ludzie cię filmują, gdy jesteś blisko z innymi?
            Sehun spojrzał na mnie zdziwiony.
 - Widziałeś, żebym zachowywał się na osobności tak, jak zachowuję cię przed kamerami? – kontynuowałem.
            To było pytanie retoryczne, ale widziałem jak pozostała trójka przewraca oczami.
 - Nie jestem gejem – odpowiedział głupio, ale w tej sytuacji nikt nawet z niego nie zażartował.
 - Jak myślicie, co oni robią? – spytał Yixing, wskazując palcem na sufit.
 - Może lider zarządził spotkanie? – odpowiedział mu Kyungsoo.
 - Chanyeol pewnie dyskutuje z liderem – dodał Baekhyun, - a Jongin zasnął z nudów.
 - To znaczy – powiedział cicho Yixing. – Że planują jak się nas pozbyć.
 - Może nie – uspokoiłem ich. – Może dyskutują o głupotach, tak jak my.
 - Powiedz, co by się stało, gdybym zamiast ciebie wybrał Luhana? – spytał się Yixing, szturchając mnie lekko.
 - Byłbym w drugiej drużynie, planując jak cię zabić.
 - Dlaczego akurat mnie? – spytał nagle po chińsku.
 - Bo zawsze zaczynam od najtrudniejszego zadania – odpowiedziałem.
            Zamarł na dwie sekundy, a następnie szturchnął mnie mocno, wyrażając tym swoje zadowolenie.
 - Chce mi się pić – Sehun wstał z łóżka, sygnalizując, że chce wyjść z pokoju.
 - Nigdzie nie ma wody, sprawdzałem – odparłem. – Brakuje jej nawet w kuchni i łazience. Chyba że chcesz pójść na górę i spytać czy oni mają zapasy.
 - Może znajdziemy wodę w którymś z wazonów w salonie? – zaproponował Baekhyun.
 - Oszalałeś? – spytał go Yixing.
 - Z pragnienia. Jeśli kwiat może ją pić, to i ja mogę.
 - Więc idź się rozejrzeć – zaproponowałem. – Ale nie włączaj świateł, nie chcemy ich zaalarmować. Jeśli znajdziesz wodę, przynieś tu cały wazon.
 - W porządku – Baekhyun podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi.
            Minutę później moje zmęczenie całkowicie mnie opuściło. Gdy tylko usłyszałem krzyki Baekhyuna, zerwałem się na równe nogi.
 - Kim jesteś?! Nie zbliżaj się! – wrzaski chłopaka dochodziły z salonu. Chwilę później usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.
 - Co się dzieje?! – Sehun zerwał się z łóżka.
 - Szybko! – i bez mojego okrzyku wszyscy ruszyli w stronę drzwi. Zanim w ogóle udało nam się do nich dotrzeć, rozległ się kolejny wrzask, po którym nastąpiła szamotanina.
            Otworzyłem drzwi, jednak wszędzie panowała ciemność. Dzięki kolejnemu wrzaskowi Baekhyuna mogłem wyznaczyć w którym kierunku powinniśmy biec. Zobaczyłem jak ktoś unosi jakiś przedmiot, a następnie wbija go w ciało drugiej osoby. Wszyscy to widzieliśmy. Ludzie z drugiego piętra zaczęli tłoczyć się na schodach. Ktoś zapalił światło, to chyba był Jongin. Mój wzrok natychmiast powędrował do Baekhyuna, leżącego na ziemi tuż obok rozbitego lustra. Leżał tam też mężczyzna z kawałkiem szkła, wystającym z klatki piersiowej.
            Tym mężczyzną był Junmyeon.

3 komentarze:

  1. Su.... Ho.................
    asfdghgh
    ;____;

    OdpowiedzUsuń
  2. Za drugim czytaniem tyle szczegółów wychodzi... + polecam słuchać IAMX - Great Shipwreck of Life w czasie czytania - taki trans XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ło jeju, ten fanfik jest taki... akhdashdsadkashhj >_<.
    Czekam na następne tłumaczenia :3

    OdpowiedzUsuń