Fanfic „48 hours” autorstwa 辛辛息息
Link do oryginału: [klik]
Tłumaczone na podstawie translacji lukais
Link do angielskiej wersji: [klik]
Liczba słów: 1952
Tłumaczka: NiQusia
Beta: Nat
Beta: Nat
Muszę
przyznać, że to jedna z niewielu zemst na jakie sobie pozwoliłem. Jednak była
to najgorsza z możliwych decyzji, bo już po chwili jej pożałowałem.
- Zitao – powiedział
Luhan, spuszczając głowę.
Zitao
zamarł na dwie sekundy, a potem zerwał się na równe nogi. – Niech cię szlag,
Luhan! Dlaczego to na mnie wyładowujesz swoją złość?!
- Nie wyładowuję na
tobie swojej złości – cała ich rozmowa toczyła się po chińsku, a wszyscy obecni
obserwowali tę wymianę zdań, próbując rozszyfrować znaczenie wypowiadanych słów.
Widocznie nie było to zbyt trudne, bo odkąd Jongin wybrał Luhana, buzia
Chanyeola była otwarta ze zdziwienia.
Luhan
poniósł głowę i spojrzał na Zitao.
- Mam powody, by cię
wybrać.
- Nie dołączę do was!
– twarz Zitao stała się czerwona ze złości.
- Myślisz, że możesz
robić co ci się podoba? Niech cię szlag, nie gram w tę grę! – Luhan był
wzburzony, co kłóciło się z Luhanem, którego wszyscy znali. Jego głos zmieszał
się z krzykami Zitao. Koreańscy członkowie patrzyli przerażeni na kłótnię
między tą dwójką. Kyungsoo cicho spytał Junmyeona o powód kłótni, ale ten
jedynie go odsunął jak najdalej od Zitao. Baekhyun zacisnął oczy, z których
miały po chwili polecieć łzy. Chanyeol zmarszczył brwi, patrząc na Baekhyuna.
Prawdopodobnie żałował, że nie wybrał go jako pierwszego, co doprowadziło do
sytuacji, której nikt nie mógł się spodziewać.
- Luhan… - zawołał
cicho Yixing, przez co Luhan szybko skończył kłótnię. Zitao spojrzał na mnie,
jakby oczekiwał tego, co powiem.
Drużyna z Zitao
prawdopodobnie wygra – pomyślałem i westchnąłem cicho. Myślę, że sam Zitao
podzielał moje zdanie.
- Skoro ktoś cię
wybrał, idź – powiedziałem chłodno po koreańsku. – Życie ci niemiłe?
Zitao
spojrzał na mnie zaczerwionymi oczami. Widziałem, że reszta członków czuła się
nieswojo. Ale to nic, zawsze potrafiłem zignorować taką atmosferę.
Jednak Zitao
skierował się w moją stronę. – Przemyślałeś to dobrze?
- Tu nie ma o czym
myśleć – spuściłem głowę, by uniknąć kontaktu wzrokowego. Na jego pytanie
zadane po chińsku odpowiedziałem po koreańsku. – Nie powinieneś być do mnie aż
tak przywiązany. Będę dla ciebie tylko ciężarem.
Minęła
długa chwila, a Zitao nie odezwał się ani słowem. Być może zraniło go to, co
powiedziałem, a może to wina mojej miny, która sugerowała by nie zawracał mi
głowy?
- To prawda czy
kłamstwo? – głupi dzieciak wziął to na poważnie. Cholera, zganiłem sam siebie
za wyolbrzymienie problemu.
- Nie jestem osobą,
która kłamie – odpowiedziałem krótko.
- Przejdę do tamtej
drużyny, chcę tylko wiedzieć czy to kłamstwo czy prawda – zmrużył zaczerwienione
oczy. Znam go na tyle dobrze, że wiem, że za chwilę po jego policzkach będą
płynąć łzy.
Poniosłem
głowę i uważnie się mu przyjrzałem, a następnie skierowałem wzrok ku stoperowi.
- Przez ciebie
straciliśmy już wiele cennego czasu.
- A na co ci ten
czas?! – tak jak myślałem, zaczął płakać. – Żeby zabijać?! – krzyknął na mnie.
Chanyeol złapał go natychmiast od tyłu i zaczął mówić uspokajającym tonem.
Luhan i Sehun bez słowa wbili wzrok w ziemię. Spokojnie wytarłem ślinę Zitao z
twarzy.
Gdy patrzyłem
jak go zaciągają do swojej grupy, rzuciłem do Sehuna „Jesteś następny” i
skupiłem wzrok na pierścieniu wokół szyi Zitao. Na szczęście nic się nie
wydarzyło.
Sehun
powoli podniósł głowę, jakby dopiero wybudził się ze snu. Wyglądał jakby nie
miał pojęcia co robić i spojrzał na mnie, szukając pomocy.
- Twoja kolej. Musisz
kogoś wybrać – wytłumaczyłem spokojnie.
Ponownie
podniósł głowę i obejrzał tych, którzy nie zostali jeszcze wybrani – Baekhyun,
Junmyeon i Kyungsoo. Następnie spojrzał na Luhana i Chanyeola, którzy ustawili
się pod ścianą na drugim końcu salonu.
- Co się stanie, gdy
już kogoś wybiorę?
Wszyscy
zamilkli na dwie sekundy, jedyne co słyszałem to tykający zegar.
Nikt nie
odpowiedział na jego pytanie.
Sehun
zachowywał się jakby był otępiały. Po chwili zaśmiał się.
- No cóż, jakie to ma
znaczenie? – spytał.
Chanyeol i
Jongin wymienili spojrzenia, Yixing mimowolnie na mnie spojrzał, a ja jedynie
popatrzyłem na swoje buty, myśląc jak „dobrą” decyzję podjąłem.
- Sehun… musisz kogoś
wybrać… - powiedział przestraszony Chanyeol.
Chłopak
ponownie spuścił głowę, nie mówiąc ani słowa.
- Jeśli ty kogoś nie
wybierzesz, my to zrobimy – odparł Luhan.
- Baekhyun –
zapiszczał Sehun, gdy głos Luhana ucichł. Widziałem jak Chanyeol zamyka oczy,
zgina się w pół i podtrzymuje ciało, kładąc ręce na kolanach. Jego włosy były w
okropnym stanie. Jongin złapał się za głowę, jakby poczuł, że nagle pali go
wrzątek. Po chwili odwrócił się od nas plecami.
Baekhyun
stanął przy Sehunie. Zobaczyłem jak przymyka oczy. Yixing znów na mnie spojrzał,
ale nie mogłem odczytać jego spojrzenia. Prawdopodobnie żałował, że mnie
wybrał.
- Twoja kolej –
powiedziałem do Zitao. Jego oczy były puste, a ja wiedziałem, że postanowił się
nie przejmować moją osobą. Kyungsoo i Junmyeon spojrzeli na siebie bezsilnie i
zaczęli szeptać.
- To nie ma znaczenia
– Junmyeon zaśmiał się sztucznie. – Przecież to wcale nie czyni nas wrogami, po
prostu obmyślimy inne wyjście – wyjaśnił. – Ponieważ Kris jest w tej grupie, ja
dołączę do Chanyeola – odwrócił się w moją stronę, czekając na poparcie.
- Oczywiście, nie ma
problemu – natychmiast pokiwałem głową, na co Junmyeon skierował się ku Zitao,
a Kyungsoo stanął przy Baekhyunie.
Na zielonym
i niebieskim dywanie stało po pięć osób. Spojrzałem w stronę Luhana oraz Zitao.
Poczułem nagłą falę emocji, więc natychmiast spuściłem głowę, mając nadzieję,
że nikt nie dostrzegł co się ze mną dzieje.
Luhan wbił
wzrok w ziemię, prawdopodobnie nie mógł wytrzymać oskarżycielskich spojrzeń
Yixinga i Sehuna. Zitao patrzył w stronę wyjścia zaczerwionymi oczami. Pewnie
myślał, że jeśli uda mu się wydostać przez drzwi prowadzące na zewnątrz, nigdy
więcej o mnie nawet nie pomyśli.
Jednak Zitao,
jeśli uda ci się wydostać przez te drzwi, będziesz w stanie mi wybaczyć.
To chyba
tyle. Niewiele więcej pamiętam… możliwe, że Yixing podszedł do Luhana, by
poklepać go po ramieniu, a Chanyeol, Jongin i Baekhyun się ściskali. Junmyeon
siedział w kącie zamyślony, a Sehun kucnął przy ścianie, jakby myślami był w
zupełnie innym miejscu. Luhan to zauważył, ale nigdy do niego nie podszedł.
Gdybym
wiedział, że tylko ja przeżyję, by o tym pamiętać, otworzyłbym szeroko oczy i
starał się zarejestrować każdy najmniejszy szczegół. Zapłaciłbym każdą cenę, by
móc cofnąć czas do tego momentu.
Drużyna
Jongina i Chanyeola zajęła drugie piętro, więc my musieliśmy zostać na
pierwszym. Chociaż była tu jedynie jedna sypialnia, mieliśmy również osobną
łazienkę i kuchnię. Oczywistym było, że w tej sytuacji nikt nie uśnie.
Mieliśmy
większe problemy – brak wody. Nigdzie nie udało się znaleźć wody zdatnej do
picia. Nawet tę z toalety wymieszano ze środkami czystości, przez co była
niebieska i spieniona. Na szczęście w lodówce znaleźliśmy wystarczającą liczbę
kanapek, by wykarmić nas wszystkich przez dwa dni.
Oczywiście
nie wiedzieliśmy co druga grupa znalazła piętro wyżej. Chociaż nie
wyznaczyliśmy dokładnych granic, nachodzenie ich nie było najmądrzejszym
posunięciem. Jeśli w całym domu była tylko jedna kuchnia, to mieliśmy duże
szczęście. Dzielenie się jedzeniem było dla nas naturalne, ale teraz… nie byłem
taki pewny.
Półtorej
godziny po północy cała nasza piątka leżała albo siedziała w sypialni, nie
większej niż 20 metrów kwadratowych.
Wiem, że wszyscy byliśmy skrajnie zmęczeni, ale nikt nie chciał iść spać.
- Powinniśmy coś
robić? – spytał nagle Kyungsoo.
- Nie –
odpowiedziałem.
- Więc dlaczego
zasugerowałeś żebyśmy się podzielili na grupy?
Nie
odezwałem się słowem. To Baekhyun pociągnął go za rękaw, by zwrócić jego uwagę.
- To Junmyeon o tym
zadecydował – powiedział cicho.
- Nie – Kyungsoo wbił
wzrok w ziemię. – On to zaproponował, Junmyeon tylko się zgodził.
Wiedziałem,
że to przeze mnie się podzieliliśmy. Mogłem się spodziewać, że prędzej czy
później ktoś to wytknie.
- Po co to teraz
roztrząsacie? – Sehun przewrócił oczami. – Jeśli mieliście inne zdanie, trzeba
było zareagować wcześniej.
- Ty w ogóle nie
miałeś zdania, a ja nie odważyłem się powiedzieć mojego – Kyungsoo zmierzył
Sehuna wzrokiem.
- Moglibyście
przestać się kłócić…? – wtrącił się Yixing. – Już i tak jest źle, nie
powinniśmy się spierać, jesteśmy w tej samej drużynie.
- To ty jesteś
liderem, będziemy cię słuchać – odparł Kyungsoo, patrząc na Yixinga.
- Słuchać mnie? –
Yixing uśmiechnął się sztucznie. – Po prostu stałem najbliżej drzwi.
Sehun
spojrzał na Yixinga, a następnie na mnie.
- Mi to obojętne.
Baekhyun
schował się za Sehunem i oparł o ramę łóżka.
- Kris jest
najstarszy i był liderem M naprawdę długo. To jego powinniśmy słuchać –
powiedział. Przez chwilę nikt się nie odzywał. Prawdę mówiąc ta opcja w ogóle
mi nie odpowiadała.
Ale Yixing
poklepał mnie po ramieniu. Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem jego
poczochrane włosy i spojrzenie, które mówiło, że czeka aż się odezwę. Poczułem
się jakby osoba, której ufam założyła mi opaskę na oczy, zaprowadziła na
krawędź klifu i powiedziała głosem pełnym ekscytacji „Otwieraj drzwi, jesteśmy
w domu”.
Spojrzałem
na resztę.
- Tak dużo czasu
minęło od naszego debiutu. Chociaż nie zostało nam dużo czasu, wciąż możemy
współpracować, tak jak robiliśmy to do tej pory – wyjaśniłem.
- W przeszłości
współpracowaliśmy dla sławy, ale teraz… gdy chodzi o nasze przetrwanie, musimy
się wykazać większą siłą woli – dodałem z uśmiechem.
- Widzę, że twoje
parcie na szkło było naprawdę ogromne – Sehun przyjrzał mi się uważnie. – Tak
bardzo upubliczniałeś bliskie relacje Duizhanga z innymi członkami zespołu.
- Rzadko pokazuję jak
bliscy są mi inni – odpowiedziałem po chwili.
- Och, naprawdę? –
wyczułem w jego tonie agresję.
Wyprostowałem
się.
- Przyznaję, czasami
tak się zdarzało. Ale czy ty – uśmiechnąłem się do niego, - jesteś osobą, która
powinna mi to wypominać? Czy naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, że
ludzie cię filmują, gdy jesteś blisko z innymi?
Sehun
spojrzał na mnie zdziwiony.
- Widziałeś, żebym
zachowywał się na osobności tak, jak zachowuję cię przed kamerami? –
kontynuowałem.
To było
pytanie retoryczne, ale widziałem jak pozostała trójka przewraca oczami.
- Nie jestem gejem –
odpowiedział głupio, ale w tej sytuacji nikt nawet z niego nie zażartował.
- Jak myślicie, co
oni robią? – spytał Yixing, wskazując palcem na sufit.
- Może lider
zarządził spotkanie? – odpowiedział mu Kyungsoo.
- Chanyeol pewnie
dyskutuje z liderem – dodał Baekhyun, - a Jongin zasnął z nudów.
- To znaczy –
powiedział cicho Yixing. – Że planują jak się nas pozbyć.
- Może nie –
uspokoiłem ich. – Może dyskutują o głupotach, tak jak my.
- Powiedz, co by się
stało, gdybym zamiast ciebie wybrał Luhana? – spytał się Yixing, szturchając
mnie lekko.
- Byłbym w drugiej
drużynie, planując jak cię zabić.
- Dlaczego akurat
mnie? – spytał nagle po chińsku.
- Bo zawsze zaczynam
od najtrudniejszego zadania – odpowiedziałem.
Zamarł na
dwie sekundy, a następnie szturchnął mnie mocno, wyrażając tym swoje
zadowolenie.
- Chce mi się pić –
Sehun wstał z łóżka, sygnalizując, że chce wyjść z pokoju.
- Nigdzie nie ma
wody, sprawdzałem – odparłem. – Brakuje jej nawet w kuchni i łazience. Chyba że
chcesz pójść na górę i spytać czy oni mają zapasy.
- Może znajdziemy
wodę w którymś z wazonów w salonie? – zaproponował Baekhyun.
- Oszalałeś? – spytał
go Yixing.
- Z pragnienia. Jeśli
kwiat może ją pić, to i ja mogę.
- Więc idź się
rozejrzeć – zaproponowałem. – Ale nie włączaj świateł, nie chcemy ich
zaalarmować. Jeśli znajdziesz wodę, przynieś tu cały wazon.
- W porządku –
Baekhyun podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi.
Minutę
później moje zmęczenie całkowicie mnie opuściło. Gdy tylko usłyszałem krzyki
Baekhyuna, zerwałem się na równe nogi.
- Kim jesteś?! Nie
zbliżaj się! – wrzaski chłopaka dochodziły z salonu. Chwilę później usłyszałem
dźwięk tłuczonego szkła.
- Co się dzieje?! –
Sehun zerwał się z łóżka.
- Szybko! – i bez
mojego okrzyku wszyscy ruszyli w stronę drzwi. Zanim w ogóle udało nam się do
nich dotrzeć, rozległ się kolejny wrzask, po którym nastąpiła szamotanina.
Otworzyłem
drzwi, jednak wszędzie panowała ciemność. Dzięki kolejnemu wrzaskowi Baekhyuna
mogłem wyznaczyć w którym kierunku powinniśmy biec. Zobaczyłem jak ktoś unosi
jakiś przedmiot, a następnie wbija go w ciało drugiej osoby. Wszyscy to
widzieliśmy. Ludzie z drugiego piętra zaczęli tłoczyć się na schodach. Ktoś
zapalił światło, to chyba był Jongin. Mój wzrok natychmiast powędrował do
Baekhyuna, leżącego na ziemi tuż obok rozbitego lustra. Leżał tam też mężczyzna
z kawałkiem szkła, wystającym z klatki piersiowej.
Tym
mężczyzną był Junmyeon.
Su.... Ho.................
OdpowiedzUsuńasfdghgh
;____;
Za drugim czytaniem tyle szczegółów wychodzi... + polecam słuchać IAMX - Great Shipwreck of Life w czasie czytania - taki trans XD
OdpowiedzUsuńŁo jeju, ten fanfik jest taki... akhdashdsadkashhj >_<.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne tłumaczenia :3